Roman Olkowski urodził się 8 stycznia 1950 roku w Świeciu n/Wisłą z rodziców Jana i Bronisławy z domu Gutmańska. Miał dwóch braci - starszego o dwa lata Bolesława i młodszego o sześć lat Kazimierza. Rodzice byli wielkimi czcicielami Najświętszego Serca Jezusowego. Mieli w swym ogródku naturalnej wielkości figurę Pana Jezusa wskazującego na swe Serce.
Roman wychował się w cieniu klasztoru ojców werbistów i prowadzonej przez nich parafii św. Teresy od Dzieciątka Jezus w Górnej Grupie. Od wczesnej młodości był ministrantem. Z czasem powołanie misyjne zaczęło go coraz bardziej interesować. Po latach napisze: „Od Ojców Werbistów pracujących w Górnej Grupie dowiedziałem się, czym są misje i na czym polega działalność misyjna Kościoła. Uważam, że był to znak Boży. Zawsze chciałem pomagać ludziom”.
Zaraz po szkole podstawowej w 1964 roku Roman zgłosił się do Domu Misyjnego Księży Werbistów pod wezwaniem św. Stanisława Kostki w Chludowie k/Poznania, gdzie istniała wówczas swoista „szkoła misyjna” dla młodych kandydatów na braci-misjonarzy. Tam w ciągu czterech lat zdobył zawód stolarza w stopniu czeladnika, ale również dokonał wyboru drogi życiowej.
8 września 1968 roku rozpoczął nowicjat w Pieniężnie. Pierwsze śluby zakonne złożył 5 września 1970 roku. Tutaj przeszedł całą formację zakonną i 8 września 1975 roku złożył śluby wieczyste. Otrzymał skierowanie do pracy misyjnej w Ghanie w Afryce. W ramach przygotowania do pracy misyjnej, jesienią tego roku pojechał na kurs języka angielskiego do Irlandii.
Po roku, razem z o. Kazimierzem Gergontem SVD i o. Józefem Pieczykolanem SVD, br. Roman udał się do Ghany. W Ghanie niemal cały okres swej pracy przepracował na jednej placówce misyjnej - w Sabobie, na północy kraju.
„Obecnie znajduję się w Ghanie. Zaufałem Bogu, a swoje zdolności i swoją pracę jako stolarz ofiaruję ludziom. Jestem mile zaskoczony Sabobą. Jest to ciche miejsce. Światło elektryczne jest tu tylko trzy godziny na dobę. Mamy własny prąd z generatora. Warsztat stolarski jest bardzo dobrze wyposażony. Jest wspaniały, ale przez 10 lat nikt w nim nie pracował. Więc rozpoczynam jakby od nowa.” - pisał br. Roman w jednym ze swoich pierwszych listów.
Warsztat ten służył zarówno stacji misyjnej, jak i miejscowej ludności. Br. Roman wykonywał nie tylko prace stolarskie (ołtarze, konfesjonały, ławki kościelne, meble), ale również ciesielskie (konstrukcje dachowe). Na utrzymanie warsztatu zarabiał wyrobem trumien. Ludzie zamieszkujący okolice Saboby, a niebędący wyznawcami Mahometa, byli zachwyceni trumnami „z okienkiem”, czyli z szybką. Wszyscy pragnęli mieć taką trumnę, bo krewni mogli oglądać swych zmarłych jeszcze po śmierci.
Dla wspólnoty misjonarzy br. Olkowski hodował świnie. W Ghanie świń ani koźląt nikt nie dokarmia. Zwierzęta te same muszą znaleźć sobie pożywienie i dlatego są skarlałe. Natomiast świnie wyhodowane przez br. Romana były dla tamtych mieszkańców „wielkie jak słonie”.
Br. Roman przepracował na misjach 14 lat. Ze względów zdrowotnych musiał wrócić do Polski. W 1991 roku osiadł ponownie w Pieniężnie. Okazało się, że tym razem na stałe. 14 marca 1997 roku otrzymał zaświadczenie o ukończeniu kursu pedagogicznego dla instruktorów praktycznej nauki zawodu przy Zespole Szkół Zawodowych w Braniewie. 24 maja 1999 roku w Izbie Rzemieślniczej w Olsztynie uzyskał dyplom mistrzowski w stolarstwie.
W wielkiej społeczności seminarium misyjnego br. Roman był nieoceniony jako tak zwana „złota rączka”. Jak sam napisał, chętnie pomagał innym. Dbał o otoczenie, zwłaszcza w wielkim parku klasztornym. Miał dobre usposobienie. Często widywano go również w kościele seminaryjnym na prywatnej modlitwie.
Zmarł nagle w Pieniężnie 31 lipca 2018 roku. Miał 68 lat. Przyczyną zgonu było prawdopodobnie utonięcie. Ciało w przyklasztornym stawie znaleźli krewni, z którymi umówił się na spotkanie, mające odbyć się 31 lipca.
Pożegnanie brata Romana w klasztorze w Pieniężnie odbyło się w środę, 8 sierpnia 2018 roku w godzinach wieczornych, zaś ceremonie pogrzebowe 9 sierpnia o godz. 11.00 w kościele parafialnym pw. św. Teresy od Dzieciątka Jezus w Górnej Grupie. Spoczął na cmentarzu klasztornym.
Dziękujemy Ci, Bracie Romanie. R.i.p.
Alfons Labudda SVD