Koncepcja zakładania i prowadzenia seminariów duchownych w Kościele katolickim nie jest zasadniczo znana ani ściśle określona aż do Soboru Trydenckiego (1545-1563). Dopiero dekrety o reformie Soboru Trydenckiego powołują taką instytucję do istnienia wraz z określonymi prawami. Sobór Watykański II przypomniał, że cały system przygotowania prowadzony w Wyższych Seminariach ma być ukierunkowany przede wszystkim na pasterski cel. Jednakże wiele seminariów duchownych ma swój specyficzny charakter, który oprócz celów podstawowych zakłada te związane z jego specyfiką.
Misje na wschodnich obszarach współczesnego Ekwadoru rozpoczęły się w pierwszej połowie XVI wieku. W 1545 roku założono miasto Quito, a kilka lat później została utworzona diecezja. To wówczas miały miejsce pierwsze próby ewangelizacji obszarów Amazonii. W gubernatorstwach Quijos, Huamboya czy Macas, ustanowionych w 1551 roku, rozpoczęli swoją posługę misyjną dominikanie. Z kolei franciszkanie pracę misyjną podjęli w roku 1632. Oprócz dominikanów i franciszkanów w ewangelizacji wschodnich obszarów ekwadorskiej Amazonii brali również udział mercedariusze, a później augustianie i salezjanie.
Misyjna działalność Kościoła rozciągająca się aż po krańce świata, by była w należyty sposób prowadzona wymaga odpowiedniej koordynacji i organizacji. Nieocenioną rolę w tymże dziele spełnia Dykasteria Ewangelizacji Narodów, która mimo upływu lat oraz wzrostu misyjnej świadomości wśród Ludu Bożego, nadal ma bardzo dużo zadań do realizacji.
Tym bardziej warto pochylić się nie tylko nad kwestią jej powstania, ale i struktur, jakie stanowi, czy jak funkcjonuje, ponieważ dnia 19 marca tegoż roku, papież Franciszek konstytucją apostolską Praedicate Evangelium dokonuje reformy Kurii Rzymskiej, pierwszej tak gruntownej od czasu pontyfikatu papieża Jana Pawła II.
Relacja dialogu międzyreligijnego do działalności misyjnej Kościoła stanowi jedno z głównych zagadnień współczesnej misjologii. Żyjemy dziś niewątpliwie w epoce dialogu kultur i religii. Dlatego niektórzy teologowie wyrażają opinię, iż misją Kościoła jest dialog i tylko dialog. Na tradycyjne przepowiadanie Jezusa Chrystusa oraz Jego Ewangelii, nawracanie, a także zakładanie wspólnot kościelnych nie ma – ich zdaniem – już miejsca. Taka bowiem misja kłóciłaby się z poszanowaniem sumienia i wolności wyznawców religii niechrześcijańskich. Jak zatem określić relację misji do dialogu międzyreligijnego? Jak te dwie rzeczywistości wpisują się w ewangelizacyjną tożsamość Kościoła? Czy można je ze sobą pogodzić?
W buddyzmie tybetańskim, potocznie zwanym lamaizmem szczególne miejsce zajmuje tu zasada żeńska, czyli dakini. Trudno ją zrozumieć człowiekowi kultury Zachodu, ponieważ znajduje się ona poza tradycyjnie rozumianymi kategoriami płci. Mogą jej doświadczyć tylko ci, którzy praktykują tantrę.
Jest ona Matką, która „strzeże przed rozwojem egoistycznych popędów”. To ideał, pełne mocy religijne zjawisko, symbol najgłębszej mądrości, osobistego urzeczywistnienia. Tradycja dakini należy do jednej z najważniejszych i najbardziej chronionych nauk w ezoterycznej symbolice tybetańskiej.
Jednym z wydarzeń ponadczasowych i nieprzeciętnych było niepowtarzalne w swoim klimacie spotkanie Jana Pawła II z indiańskim narodem Mapuche. W wypadku porywającego dialogu z chilijskimi Indianami Jan Paweł II odważył się przekroczyć ustanawiane wcześniej granice ewangelizacji i dosięgnąć najbardziej newralgicznego miejsca ludzkiej wolności.
Z Indianami Mapuche Jan Paweł II spotkał się dokładnie 5 kwietnia tegoż roku, w miejscowości Temuco, założonej w 1881 roku i będącej stolicą tej prowincji państwa chilijskiego. Na placu modlitwy zebrało się ponad pięćdziesiąt tysięcy Indian, reprezentujących 130 wspólnot ludów Araukanii.
35 lat temu, swoją trzydziestą trzecią z kolei pielgrzymkę apostolską, Jan Paweł II poświęcił trzem, istotnie odmiennym kulturowo, mentalnie i etnicznie krajom kontynentu Ameryki Łacińskiej: Chile, Argentynie i Urugwajowi. Nie ma najmniejszej wątpliwości, że najbardziej delikatne wyzwanie dyplomatyczne Następca św. Piotra napotkał właśnie w Chile, które w 80 procentach swej populacji uznawane było za kraj katolicki, ale od wielu lat pozostawało boleśnie ogarnięte zniewalającą dyktaturą generała Pinocheta.
Misjonarz staje przed wyzwaniami, z którymi musi się zmierzyć sam, bo nikt mu nie może przyjść z pomocą. A skoro są to sytuacje nieprzewidywalne i niewyuczone, to w nich ukazuje się najwyraźniej człowieczeństwo. Gdy jest ono zbliżone do obrazu Chrystusa, wtedy staje się wielką siłą w przekazywaniu Ewangelii.
Szczególną cechą misjonarską była gotowość na spędzenie czasu z napotkanymi ludźmi. Misjonarze nie dysponowali nowoczesnymi środkami komunikacji, ale za to mieli czas dla spotkanego człowieka.
Św. Paweł zachęca aby dziękować: „W każdym położeniu dziękujcie [Bogu], taka jest wola Boża w Jezusie Chrystusie względem was” (1 Tes 5,18), a w liście do Efezjan powie: „zawsze za wszystko”(Ef 5,20) mówić „tak” wobec tego wszystkiego, co daje Bóg. Czasami trudno wytrzymać od bólu, zwłaszcza, gdy życie egzekwuje swoje prawa. Wtedytrudno nie popaść w bunt. Jakże wówczas trudno nie obklejać drugiego swoim bólem i myśleć współczująco o przychodzących ludziach. Trudno nie uważać siebie za szczególny przypadek w nieszczęściu. Brodskinapisał przed śmiercią: „Z moich ust nigdy nie zejdzie dziękczynienie”.
Wezwanie „Matka Słowa” jest związane z charyzmatem instytutów o podobnej nazwie. Można też spotkać parafie pod tym wezwaniem założone przez werbistów. Wezwanie to spotykane jest również w takich instytutach jak „Instytut Słowa Wcielonego” w Argentynie, czy ruch katolicki „Verbum Dei” (Słowa Bożego) w Hiszpanii. Wezwanie to jest bliskie również miejscu, w którym się znajdujemy, bowiem to właśnie częstochowski tygodnik katolicki „Niedziela” corocznie przyznaje nagrodę „Matki Słowa”. W tym przypadku nie jest to związane z nazwą, ale ze specyfiką działalności dziennikarskiej, które przecież zajmuje się słowem.