Czytelnia

O świecie w kontekście misji

Od serca
Fot. www.pixabay.com

Od serca

Z cyklu "Zamyślenia (nie tylko) misyjne"

Serce, serduszko, serdunio. Ze wszystkich organów to chyba właśnie ono rozbiło bank. Serce można okazać, można też je w coś włożyć. Można być bez serca. Coś może zabrać kawał serca, można też ten kawałek przy kimś zostawić. Może być serce z kamienia, jak i serce złamane. Sercem można myśleć, można w nim przechowywać ludzi i sprawy dla nas istotne. Ważne jest to pierwsze i ostatnie jego uderzenie. Tam, gdzie serce, tam jest możliwość kochania i bycia kochanym. Tam gdzie serce – tam po prostu życie. 

Czerwiec jest miesiącem Serca. Nie serca w ogóle, ale serca Zbawiciela. Jedynego w swoim rodzaju serca Boga i serca do bólu ludzkiego, jak nasze. Dla naszej Rodziny każdy czerwiec jest ważny także dlatego, że święty Arnold Janssen, nie tylko propagował kult Serca Pana Jezusa, ale on tą rzeczywistością autentycznie żył i pozwalał jej przenikać początki misyjnego dzieła ze Steyl. Chcąc wprowadzić w życie swój projekt, plan – trzeba szukać tego, co ma w sobie życie. Nie na miesiąc, raz do roku, ale każdego dnia. 

Złapaliśmy w Kościele wirusa eventowości. Plasterkujemy dziedzinę ducha, bo tak dziś żyje świat. Skokami. Od WOŚP do Lednicy, od Zaduszek do Zajączka. Maj oddamy Matce Bożej, czerwiec Sercu Jezusa, październik różańcowi, listopad zmarłym, a grudzień czekoladowemu kalendarzowi adwentowemu. Można odnieść wrażenie, że staramy się tworzyć organizm, w którym serce nie jest źródłem życia i siły, ale okazjonalnym gościem, staje się ornamentem. Owszem, dopieszczonym, ośpiewanym – ale zaledwie zdobidełkiem. Organizm, w którym serce bije tylko okresowo, ma małe szanse na przeżycie. 

Tymczasem czerwcowy prymat serca przypomina, że w naszej duchowości, Serce Jezusa nieustannie pompowało krew w krwiobieg szybko rozwijającego się dzieła. Nie tylko je ożywiając, ale przede wszystkim nadając mu określoną tożsamość. Dziś często ów fundament bywa traktowany jako godna szacunku tradycja, jako element dziedzictwa, jak historia. I myślę, że nie można za wszystko winić upływu czasu. Tak, jak za puste seminarium, nie można winić demografii, a za głupie kazania – niewyrobionych słuchaczy. 

Serce Jezusa to nie tylko szkoła duchowości, ale też pewien sposób patrzenia i rozumienia rzeczywistości. Czy nadal jest to nasz sposób patrzenia i rozumienia siebie, Pana Boga i świata? Serce Jezusa jest też mocnym i prostym pytaniem, skierowanym do każdego, nawet najmniejszego ułomka rzeczywistości: Na czym budujesz? Z czego czerpiesz siłę do życia? Czy w ogóle żyjesz? Ten czerwiec, to nie tylko czas śpiewania litanii, czy odkurzania obrazów wiszących gdzieś w zakrystii czy bocznej nawie. Czerwiec to miesiąc, w którym Pan przykłada rękę do wszystkiego, co jest i szuka boskiego tętna.

Maciej Baron SVD