24 listopada w siedzibie redakcji miesięcznika „Misjonarz” w Warszawie odbyło się pożegnanie Lidii Popielewicz, która przez ćwierć wieku tutaj pracowała. Ostatnie 15 lat spędziła na stanowisku redaktor naczelnej czasopisma wydawanego przez werbistów.
Ojciec Prowincjał, Sylwester Grabowski, o. Andrzej Danilewicz, Sekretarz ds. Misji, o. Wiesław Dudar SVD, Dyrektor Referatu Misyjnego w Pieniężnie i inni uczestnicy spotkania podkreślali ogromne zaangażowanie pani Lidii, jej profesjonalizm i autentyczne zatroskanie o dzieło misyjne.
Choć skromnie nazywa siebie „sekretarką misjonarzy” to w rzeczywistości stanęła w jednym szeregu z nimi, budząc w polskim społeczeństwie wrażliwość i odpowiedzialność za misje. Z dużym wyczuciem i zrozumieniem nadała kształt pismu, które mówi o pracy misyjnej w sposób wiarygodny i atrakcyjny. Zostawia po sobie trwały ślad, który staje się pięknym świadectwem i punktem odniesienia.
Poniżej zamieszczamy list, który pani Lidia skierowała do misjonarzy werbistów.
Drodzy Misjonarze, Mija 25 lat, od kiedy zaczęłam pracować w redakcji „Misjonarza” – najpierw na zasadzie wolontariatu, potem na umowach okresowych, a następnie uzyskałam pół etatu i wreszcie etat. Po odejściu p. Jerzego Grzybowskiego przejęłam obowiązek (nie bez oporów) prowadzenia każdego numeru miesięcznika (2008 r.). W styczniu bieżącego roku „Misjonarz” osiągnął 40 lat (!), co zaznaczyliśmy specjalnym wydaniem numeru. Przez wszystkie te lata uczyłam się poruszać po tematach misyjnych, współpracy z misjonarzami i osobami świeckimi. Kiedy się nad tym pomyśli, ze zdumieniem odkrywa się, że była to cała rzesza ludzi, z którymi miałam kontakt. Wielkie to błogosławieństwo i wielki dar od Pana Boga, któremu jestem ogromnie wdzięczna za wszystkie te lata pracy. Jestem bardzo wdzięczna wszystkim Misjonarzom, którzy chcieli przysyłać korespondencję z różnych zakątków świata i dzielić się swoją misyjną codziennością z czytelnikami „Misjonarza”. Wiem, że była to dla nich dodatkowa praca, na którą trzeba było poświęcić dodatkowy czas. Jednak, gdyby nie te przysyłane materiały ze zdjęciami, nie byłoby „Misjonarza”, nie byłoby nad czym pracować i nie byłoby możliwości opowiadania o misjach prowadzonych przez Księży Werbistów na krańcach świata. Dlatego – bardzo dziękuję wszystkim, którzy odpowiadali na moje prośby i apele, dzięki Wam mógł powstać każdy kolejny numer pisma. |
Lidia Popielewicz podczas zjazdu misjonarzy w Pieniężnie w 2018 roku (fot. Andrzej Danilewicz SVD)
Jestem wdzięczna i dziękuję bardzo również Księżom Werbistom w Polsce, którzy współpracowali, wspierali i troszczyli się o zespół redakcyjny „Misjonarza”. Ten zespół redakcyjny, moi najbliżsi współpracownicy, to niezwykli ludzie, z którymi żal się rozstać, bo oprócz profesjonalizmu i odpowiedzialności wyróżnia ich życzliwość i serdeczność. Wszystkim bardzo dziękuję! I na koniec muszę przyznać, że pozostaje dla mnie tajemnicą, że Pan Bóg zaprosił mnie do służby misjom w redakcji „Misjonarza”. Nigdy nie myślałam ani nie marzyłam o misjach i ta tematyka była mi obca. Po stopniowym zapoznawaniu się z nią utwierdzałam się w przekonaniu, że wyjazd na misje jest absolutnie nie dla mnie. Na misje ad gentes wyjeżdżają ci, których cechuje niezłomna wiara, silna osobowość i gotowość do poświęceń w warunkach często ekstremalnych. Więc Wy, Misjonarze na krańcach i peryferiach świata, pozostajecie w moich oczach bożymi bohaterami. Nigdy nie przypuszczałam, że dane mi będzie być Waszą sekretarką, jeśli można tak to określić. Życzę wszystkim Misjonarzom Werbistom, zarówno tym za granicą, jak i tym w kraju, abyście byli wiernymi świadkami Chrystusa i Jego Ewangelii. Niech ludzie, do których zostaliście posłani, patrząc na Was i słuchając Was, pragną poznawać bliżej Jezusa i żyć Jego nauką na co dzień. Niech wszystkim dobry Bóg błogosławi! Obowiązki w redakcji „Misjonarza” będzie pełnić, a nawet już pełni, p. Dorota Glica, którą proszę przyjąć z otwartością i wyrozumiałością. A ja żegnam się i pozdrawiam serdecznie, zapewniając o pamięci w modlitwie. Lidia Popielewicz |