Marta Molińska-Glura: Od pewnego czasu starasz się łączyć w swojej pracy kilka funkcji. Jesteś wiceprowincjałem w Prowincji Centralnej SVD w Brazylii, koordynatorem ds. komunikacji oraz jesteś również odpowiedzialny za formację. Nie wspominam nawet o studiach, które kontynuujesz. To ogromne pole do naszej rozmowy. Rozpocznijmy może od tematu komunikacji. Powierzono Ci tę funkcję prawie dwa lata temu. Co robisz na tym polu, jakie masz plany i pomysły?
Maciej Suszczyński SVD: Wizja pracy koordynatora ds. komunikacji w naszej prowincji od zawsze ewoluuje. Myślę, że jest tak wszędzie (śmiech). Pracujemy nad zintegrowaniem wszystkich wymiarów naszego zaangażowania misyjnego. Chodzi o dobry przepływ informacji między apostolatami: Pokój i Sprawiedliwość, Komunikacja, Apostolat Biblijny, Powołaniówka, Animacja Misyjna. Staramy się kreować wspólne wydarzenia. Dobra komunikacja jest kluczem do zgodnej współpracy między nami. A praca koordynatora, sama w sobie, to prowadzenie strony internetowej, wydawanie wspólnego informatora, bezpośrednie zaangażowanie w działalność Verbo Filmes. To duże i wymagające dzieło. Verbo Filmes produkuje wszelkie materiały audiowizualne na nasze kampanie misyjne, wiele innych filmów i audycji radiowych. Staramy się, żeby materiały te później publikować w katolickich kanałach telewizyjnych. Na naszym terenie mamy aż cztery takie katolickie kanały i to one najczęściej od nas nabywają nasze produkcje. Verbo Filmes, to bardzo dobrze funkcjonujące studio, które należy do nas i jest przez nas prowadzone i zarządzane. Znajduje się na tej samej ulicy, co nasz dom centralny. Jeżeli chodzi o jego strukturę, to posiadamy studio filmowe, wszystkie pomieszczenia do postprodukcji oraz sklep stacjonarny, w którym można kupić nasze „dzieła”. Zatrudniamy trzy świeckie osoby, które od lat w tym pracują i są specjalistami w tej branży. Oczywiście pracują tam też werbiści. Powoli myślimy o prowadzeniu regularnych audycji telewizyjnych, bazujących na naszych materiałach. Jestem w kontakcie z byłym prowincjałem Prowincji Północnej, ponieważ oni mają już taką możliwość. Emitują swoje filmy w lokalnej telewizji edukacyjnej. Jest to sześć godzin katolickiej audycji każdego dnia. Myślimy, aby na tej bazie, zrobić coś międzyprowincjalnego.
Rada Prowincjalna Prowincji Centralnej w Brazylii (fot. archiwum Macieja Suszczyńskiego)
MMG: Zatem może „okiem specjalisty”, powiedz, jak patrzysz na nasze Komunikaty SVD, czy coś takiego macie w waszej Prowincji?
MS: (śmiech) Może powiem tylko, jak to u nas wygląda. Kiedyś, mieliśmy coś takiego, co się nazywało „Wymiana”. Współbracia przysyłali teksty, które były później rozsyłane na całą Prowincję. Chodziło o to, żeby utrzymać kontakt pomiędzy współbraćmi. Z tego co pamiętam poza tekstem było też sporo zdjęć, i na pewno było to drukowane i wszyscyotrzymywali to do ręki. Ponieważ nakład był niewielki, to było to też bardzo drogie. Później zaczęło brakować ludzi do zbierania materiałów, do edycji i redakcji. Aż w końcu „Wymiana” zniknęła. Po pewnym czasie, gdy nastąpiła zmiana prowincjała, reaktywowano wydawanie „Wymiany”, ale już tylko w wersji elektronicznej. Niestety, prowincjał sam o to zabiegał i przy tym pracował, nie miał żadnego zespołu redakcyjnego. Stąd ponownie pojawiły się kłopoty z „Wymianą”. Moim zdaniem istnienie takiego czasopisma jest bardzo potrzebne, wręcz konieczne. Wszystkim nam brakuje tej formy wymiany informacji o tym co dzieje się w Prowincji. Aktualnie na potrzeby naszej „Wymiany” zbieram informacje z różnych przestrzeni naszego życia: z formacji, z apostolatów, życia codziennego Prowincji.
MMG: Może porozmawiajmy chwilkę o Twoich studiach. Są one związane z działalnością koordynatora ds. komunikacji?
MS: Dokładnie tak! Studiuję na Uniwersytecie Metodystycznym w Sao Paulo na kierunku Komunikacja. Są to studia magisterskie i dzienne, więc pracy mi nie brakuje (śmiech). W zakresie tych studiów jest zarówno dziennikarstwo, jak i cała strona techniczna, czyli produkcja materiałów telewizyjnych i radiowych. Trwają one aż 4 lata i każdy semestr kończy się realizacją konkretnego projektu. Mamy możliwość poznania i samodzielnej realizacji programów na żywo, audycji radiowych, filmów reklamowych i dokumentalnych. Wszystko tworzymy od A do Z. To wiele uczy! Na szczęście już z tym finiszuję. Poza nauką bardzo pozytywnie zaskoczyła mnie rzeczywistość studencka. Najciekawsza sprawa to koledzy. Mam teraz takich, którzy mają 20-21 lat (śmiech). To połowa mojego wieku. To niesamowite doświadczenie. Na parafii masz generalnie kontakt z naszą młodzieżą katolicką, a w takiej szkole są wszyscy. Masz ateistów, ewangelików, metodystów, masz też katolików, tych zimnych i gorących (śmiech). Cały przekrój. Ciekawie było na samym początku, jak jeszcze się nie „ujawniłem”, że jestem księdzem. Po jakiś dwóch miesiącach wspólnego studiowania, spotykania się dzień w dzień na zajęciach, mój kolega z grupy nagle pyta: Matias ty Mszę odprawiasz? Znalazł moje zdjęcia na Facebooku. Było dużo śmiechu, ale wszyscy to zaakceptowali i nie mieli z tym żadnych problemów. Myślałem trochę o tym. Może gdybym od razu się przyznał, że jestem księdzem, jakoś by się do mnie nastawili i uprzedzili? Może wielu by się zblokowało. Przez ten cały czas studiów nie miałem z nimi nigdy trudnej sytuacji. Częściej spotykam się z zaciekawieniem, życzliwością i różnymi pytaniami. Młodzi są bardzo ciekawi tego, co robimy jako księża i jak żyjemy. To dla mnie bardzo budujące doświadczenie.
O. Maciej Szuszczyński SVD z uczestnikami kusru duchowości (fot. archiwum Macieja Suszczyńskiego)
MMG: To może teraz wejdźmy w kolejną twoją działkę. Opowiedz proszę trochę o formacji młodych werbistów w Brazylii.
MS: W Brazylii mamy cztery prowincje: Południową, Centralną, Północną i Regię Amazonia. Regia Amazonia z Prowincją Północną mają wspólny postulat, a Centralna ma jeden wspólny z Południową. Podobny podział jest na dwie filozofie. Następnie wszyscy razem zjeżdżają się dopiero do nas na wspólny nowicjat. Potem cztery lata teologii, też razem u nas, w Sao Paulo. Za bezpośrednią formację odpowiedzialni są oczywiście prefekci, którzy z nimi mieszkają. Moja rola polega bardziej na koordynowaniu całej ekipy, organizowaniu wszelkich spotkań, uczestniczeniu w wydarzeniach międzyprowincjalnych dotyczących formacji. Przez pewien czas w naszej Prowincji pracowało dwóch powołaniowców. Jednak z efektami ich pracy bywało różnie. Od niedawna mamy nowego powołaniowca jest nim nasz współbrat z Indii. On odwiedza wszystkie okoliczne diecezje, rozmawia z księżmi biskupami, organizuje różne wydarzenia o tematyce powołaniowej. Jego pomysłem jest również powstanie, na wszystkich naszych werbistowskich parafiach, grup ludzi świeckich, którzy nie tylko modlą się o powołania, ale są również bezpośrednio zaangażowani w animację powołaniową. Od pewnego czasu, w naszej brazylijskiej rzeczywistości, zauważyliśmy pewien konkretny problem. Pojawia się zagadnienie organizacji formacji dla „starszych” powołań. Najczęściej są to osoby, które już coś wcześniej studiowały, pracowały zawodowo, mają około trzydziestki. No i przychodzi taki kandydat i spotyka się na tym samym etapie formacji z dużo młodszymi, którzy są zaraz po szkole średniej. Rodzi się realne pytanie: Jak tą formację zorganizować? Wtedy, jakby na mojej głowie, jest wymyślenie dla nich indywidualnego trybu formacji. Nie sztuką jest wysłanie takich młodych współbraci, gdzieś w teren, lecz chyba nie o to w tym wszystkim chodzi?! Jesteśmy teraz na etapie poszukiwania, dla wszystkich naszych czterech Prowincji, formalnych rozwiązań dla tego problemu. Ponieważ są kandydaci, nawet od zaraz, ale my nie mamy jakby pomysłu na nich. Rozważamy rożne opcje, choćby utworzenie osobnego domu formacyjnego dla tych „późnych” powołań.
MMG: Stosunkowo niedawno Brazylia borykała się z potężnym kryzysem gospodarczym. Czy w jakiś sposób wpłynęło to na funkcjonowanie werbistów?
MS: Ten czas mocno determinował nasze realia. Prawica zrobiła zamach stanu na panią Prezydent i udało im się zmienić rząd. Niestety kolejny Prezydent nie różnił się wiele od poprzedniej ekipy. Wszyscy są podobnie skorumpowani. Co do skutków tych zawirowań, to nie udało się nam choćby wysłać większej grupy młodzieży na ŚDM do Krakowa. Ceny, w tamtym czasie tak skoczyły, że było to właściwie niewykonalne. Na parafiach, gdzie konieczne są remonty, rzeczywiście było bardzo ciężko. Oprócz tego bardzo wielu ludzi przychodziło, i nadal tak jest, i prosi o jakąś pomoc. Teraz jest już trochę lepiej. Wydaje się, że sytuacja się lekko stabilizuje. Co do życia na parafiach, to w samym Sao Paulo mamy ich pięć. Zgodnie z naszą polityką z przełomu lat 70 i 80 dobre parafie zostały przekazane diecezjom. Te, w których obecnie jesteśmy, to wszystko są bardzo biedne dzielnice w większości fawele. Czasami mamy problem z utrzymaniem się na parafiach. Dużo środków uzyskujemy z wynajmu budynków i terenów w strategicznych lokalizacjach miasta. Jednak, co jest najważniejsze, w tych wspólnotach kontakt z ludźmi jest niesamowity. To są prości ludzie, ale bardzo serdeczni. Parafianie bardzo cenią nasz werbistowski styl życia, który jest bardzo prosty. Nam wiele nie trzeba! Jesteśmy blisko ludzi i oni to widzą. Ludzie sami nam pomagają. Wiadomo, że nie mają pieniędzy, ale przychodzą i wykonują z nami jakieś prace. Czasami wygląda to na taki spęd, coś w rodzaju czynu społecznego. Gdy trzeba choćby wymalować jakąś salę, to przychodzą i malują. Tak po prostu! Poza Sao Paulo, w tzw. Interiorze, mamy jeszcze trzy parafie, które funkcjonują bardzo podobnie.
MMG: Bardzo dziękuję za naszą rozmowę. Za to, że opowiedziałeś o tak różnych przestrzeniach Twojej pracy misyjnej w Brazylii.
MS: Wielkie dzięki. To także dla mnie była ciekawa rozmowa.
Rozmawiała: Marta Molińska-Glura
Za: Komunikaty SVD