W Argentynie pracuję, dzięki Opatrzności Bożej, od 1988 roku. Ten kraj stał się moją drugą Ojczyzną. Przyjeżdżając tutaj 33 lata temu zachwyciłem się pięknem krajobrazu, przyrodą i kulturą oraz rozwojem turystycznym i ekonomicznym, niezwykłym jak na tamte czasy. Spotkałem wielu wspaniałych ludzi. Poznałem również wspólnoty chrześcijańskie, w większości prawdziwie praktykujące swoją wiarę.
W pierwszych latach mojej misyjnej pracy prowadziłem działalność typowo parafialną i powoli wkraczałem w nową kulturę. Bez wątpienia proces inkulturacji, to ciągłe poznawanie, jest istotne dla każdego misjonarza. U mnie trwa to do dzisiaj. Każdego dnia odkrywam nowe wartości tutejszej ludności: różne postawy, inny sposób myślenia, zachowania i kreatywność. Wszystko to zaskakuje mnie pozytywnie.
Od 1993 roku, po studiach specjalistycznych w Hiszpanii, moja praca całkowicie skoncentrowała się na edukacji w szkołach prowadzonych przez werbistów. Najpierw 7 lat pracowałem w Colegio del Salvador w Jujuy (północna Argentyna), następnie 4 lata w Pilar koło Buenos Aires. Obecnie, już od 11 lat, jestem w Colegio San José w Esperanza. To pierwszą na świecie szkoła założona przez werbistów. Rozpoczęła działalność 1 marca 1891 roku. Nasz Założyciel, o. Arnold Janssen, od początku był przekonany, iż nie ma ewangelizacji bez edukacji.
Początki powstania tego centrum edukacji były trudne. Nauka rozpoczęła się w dwóch językach - niemieckim i hiszpańskim - z grupą liczącą 62 uczniów. Dziś Colegio San José liczy już 1320 uczniów, obejmując wszystkie poziomy nauczania.
O. Tadeusz Giża SVD podczas jednej z lekcji (fot. archiwum autora)
Po kilkunastu latach pobytu w Argentynie i po skończonych studiach, doszedłem do wniosku, iż szkoła jest uprzywilejowanym miejscem ewangelizacji dzieci i młodzieży. Formacja drugiego człowieka, pomaganie mu w zrozumieniu świata, by dostrzegł piękno stworzenia i wielkość Stwórcy, jest czymś cudownym i zasadniczym.
Nauczanie było zawsze ważne dla Kościoła. Nie ma rozwoju społeczeństwa bez edukacji. To wezwanie dziś jest o wiele bardziej aktualne, mając na uwadze szybki proces sekularyzacji współczesnego społeczeństwa. Niepokoi mnie permanentny ubytek wiernych w Kościele, szczególnie dzieci i młodzieży. Obserwuję ze smutkiem nasilające się ruchy aborcyjne, ideologie genderyzmu i inne tendencje, które negatywnie wpływają na formację naszych uczniów oraz komplikują proces ewangelizacji.
Prowadzenie szkół w Ameryce Południowej, stwarza ogromne możliwości w naszej pracy misyjnej. To właśnie w szkole mamy szansę, aby kształtować mocne osobowości, zdrowe charaktery i mądrych w swoich przekonaniach chrześcijan i obywateli. Prawdziwe skarby naszego społeczeństwa nie znajdują się w muzeach czy bankach. Prawdziwymi skarbami społeczeństwa są właśnie nasze dzieci i młodzież. Od ich formacji zależy przyszłość społeczeństwa i troska o rodziny, o dom. Ich rozwój powinien być naszym priorytetem. Wymagania są coraz wyższe, ale inspiruje mnie ta piękna zasada, jaką nam przekazał św. Jan Paweł II, że im trudniej, tym bardziej warto.
Kadra zarządzająca Colegio San José (fot. archiwum autora)
Werbistowskie szkoły katolickie nie ograniczają się do przekazywania wiedzy, ale mają ogromny wpływ na dzieło ewangelizacji Kościoła. Naszym celem jest, aby przyszli uczniowie, byli wierzącymi chrześcijanami, dobrymi obywatelami. Staramy się, aby byli krytyczni, refleksyjni, mądrzy w swoich decyzjach, które będą musieli podejmować w przyszłości. W tym sensie, wytyczne Kościoła Ameryki Południowej, tak mocno podkreślane w Medellín (1968) i Puebla (1978) i wskazane w wielu dokumentach, są konkretne: opcja na rzecz ubogich i promocja ludzka. Stanowią one filary naszej działalności misyjnej i edukacyjnej.
Jedna z pięknych sentencji naszego biskupa Enrique Angelelli - „Con un oído en el pueblo y otro en el evangelio” (jednym uchem wsłuchujemy się w ludzi i drugim w Ewangelię) - jest syntezą naszej posługi misyjno-edukacyjnej.
Mając doświadczenie 33 lat pobytu na Kontynencie Nadziei, moje przekonanie jest jednoznaczne. Przemija etap, kiedy bycie misjonarzem skupiało się wyłącznie na działalności typowo parafialnej. Dzisiaj laikat latynoski, bez którego nie sposób wyobrazić sobie funkcjonowania Kościoła, jest bardzo prężny w Argentynie i innych krajach kontynentu. Obejmuje wiele funkcji i obowiązków, które do niedawna były jeszcze wypełniane tylko przez misjonarzy czy misjonarki.
Przed Colegio San José w Esperanza (fot. archiwum autora)
W ostatnich latach, otwierają się inne oczekiwania i wymagania wobec misjonarzy. Oczekuje się od nas kompetencji na polu biblijnym, edukacyjnym, katechetycznym, misjologicznym, społecznym, duchowym. Potrzeba osób przygotowanych do objęcia nowych funkcji akademicko-duszpasterskich.
Przyjechałem tutaj z przekonaniem, że będę nauczać innych, utwierdzony o wyższości kultury europejskiej i naszego duszpasterstwa, zbudowanego w większości na liturgii rzymskiej - pięknej, ale nie zawsze adekwatnej do tutejszej kultury. Obecnie, muszę to pokornie wyznać, przekonuję się, iż to ja jestem tym, który więcej otrzymuje niż daje. Sposób bycia mieszkających tutaj osób pomaga mi odkrywać na czym polega prawdziwe człowieczeństwo. Ich wiara zmusza mnie do refleksji na tamat mojego życia w kapłaństwie. Zaangażowanie tych ludzi w sprawy kościoła i społeczeństwa zaprasza mnie do ciągłej konfrontacji ze sobą i przemiany mojego powołania zakonno-misyjnego. Odkrywam, iż proces inkulturacji polega na wzajemnym ubogacaniu się, by zdobyć prawdziwe człowieczeństwo.
To właśnie tu, w tym tak pięknym kraju, ostatnio boleśnie doświadczonym przez pandemię i coraz większe zubożenie, toczy się moje posługiwanie misyjne. Moje spełnienie konsekracji dla Boga w służbie drugiemu człowiekowi.
Tadeusz Giża SVD