Stojąc w obliczu pandemii parafianie z werbistowskiej parafii Matki Bożej Fatimskiej w Baranowiczach na Białorusi postanowili, że nie chcą być tylko biernymi widzami i ofiarami plagi, która dotyka każdego z nas. Codzienne serdeczne błagania słowami suplikacji w sposób naturalny przełożyły się na modlitwę czynu.
W Baranowiczach od samego początku pandemia zbierała żniwo, szczególnie wśród personelu medycznego, niedostatecznie wyposażonego w niezbędne środki ochrony osobistej. Katolicy skupieni wokół Sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej i nasi przyjaciele – ludzie dobrej woli i wielkiego serca, którzy zawsze się znajdą, gdy jest coś ważnego do zrobienia – zdecydowali, że trzeba podjąć konkretne działania, by pomóc swoim medykom.
Najpierw zorganizowano zbiórkę pieniędzy. Następnie zakupiono środki dezynfekujące dla pracowników pogotowia ratunkowego i materiały do wykonania kombinezonów ochronnych. Z niemałym trudem udało się kupić tysiące metrów kwadratowych flizeliny o odpowiedniej gramaturze. Dla zdobycia potrzebnej ilości nici, zamków, gumek itp. objeździliśmy każdy zakątek miasta. Sprzedawcy ze sklepów z tekstyliami jako pierwsze domyśliły się, że katolicy szyją kombinezony dla służby zdrowia i wobec tego trzeba starać się zapewnić im dostęp do najlepszych i możliwie najtańszych towarów oraz dać wszelkie możliwe rabaty. I praca zawrzała.
Szycie kombinezonów ochronnych (fot. Korneliusz Konsek SVD)
Przez te długie miesiące wielu z nas stało się niemal specjalistami w dziedzinie kroju i szycia kombinezonów ochronnych, serwisu maszyn do szycia i pozostałych odpowiedzialnych zadań w praktykowaniu miłości bliźniego w dobie koronawirusa. Podzieliliśmy się na zespoły według poszczególnych prac do wykonania. Kilka osób, z proboszczem o. Konradem Potyką SVD na czele, odpowiadało za krojenie kombinezonów ochronnych. O. Konrad był mózgiem operacji - koordynował prace, rozwoził, zbierał, dostarczał. Kolejna grupa parafian zszywała wykrojone elementy w domu na swoich maszynach do szycia. Był to rodzaj dobrze działającej linii produkcyjnej.
Wiele osób nie spodziewało się, jak żmudną i czasochłonną pracą jest proces tworzenia każdego kombinezonu z elektryzującej się włókniny. Ale wszyscy trwali wiernie na swych posterunkach służby Bogu w bliźnich w trudnym czasie.
Doniesiono nam też o dotkliwym deficycie w baranowickim transporcie medycznym. Z powodu braku wystarczającej ilości karetek pogotowia lekarze mieli kłopot z docieraniem do pacjentów na wizyty domowe. Dlatego pracujące w parafii Siostry Misjonarki Świętej Rodziny przez długi czas spełniały posługę kierowcy personelu medycznego przychodni zawsze, gdy tylko miały wolny samochód.
W sumie w Sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej w Baranowiczach wyprodukowano i przekazano personelowi pogotowia ratunkowego i miejscowym szpitalom kilkaset kombinezonów i niezliczone ilości drobniejszej odzieży ochronnej. Może nie każdy ścieg był bez zarzutu, ale wszystko to było owocem serdecznej troski i chroniło pracowników medycznych i ich pacjentów nie tylko przed SARS-CoV-2, ale również przed skutkami wirusów obojętności, poczucia beznadziejności i osamotnienia.
Stiepan Cergiel SVD
Za: Wieści ze Wschodu nr 33 - jesień 2020
Gotowy kolejny kombinezon ochronny (fot. Korneliusz Konsek SVD)