Wiadomości

ŚWIAT MISYJNY

Wkroczył COVID-19 i porządnie namieszał
O. Roman Janowski SVD z młodzieżą przed pandemią koronawirusa (fot. archiwum autora)

Wkroczył COVID-19 i porządnie namieszał

Pandemia COVID-19 zmieniła bieg wielu rzeczy, niemalże na całym świecie. Pod tym względem życie w Zambii nie należy do wyjątków.

Jedni przechodzą ten szok kulturowy i społeczny w wielkim stresie, inni są całkowicie zagubieni. A są i tacy, którzy żyją nadal w starym systemie, tak jakby nic się nie stało. Tylko policja i służba odpowiedzialna za nowy porządek rzeczy zmusza ich do nowego świata.

Ten nowy świat zachowywania dystansu i odległości prawdopodobnie nie stanowi większego problemu dla „naturalnych samotników”. Oni już od lat tak żyli i teraz prawie niczego nowego nie zauważają. A może i się cieszą. Teraz mają wielu, którzy dołączyli do ich klubu.

Naturalnie ludzie w Zambii do tego klubu dawniej nie należeli. Zambijczycy są bardzo radośni, weseli, lubią dobrą zabawę, sport, a szczególnie piłkę nożną, która pochłania ich bardzo mocno. Potrafią spędzać wiele godzin dziennie na wspólnych pogawędkach i żartach. Na to nigdy nie żałują czasu. Niestety COVID-19 zrobił straszną rewolucję w ich codziennym i niedzielnym życiu.

Każdy dzień Zambijczyka zaczyna się od kilku pozdrowień. Pozdrawia się nie tylko najbliższą rodzinę, ale również wszystkich ludzi dookoła. Jest nie do pomyślenia, żeby przejść obok kogoś bez pozdrowienia. Każda pora dnia ma inne pozdrowienie. Nawet jest jedno specjalne pozdrowienie o północy. Pozdrawiając się podają sobie dłonie i je trzymają w takim uścisku przez dłuższy czas. Dzieje się tak nie tylko pomiędzy mężczyzną i kobietą, ale zwłaszcza pomiędzy mężczyznami. Często po takim pozdrowieniu idą nadal razem i trzymają się za ręce. Ludzie z innych regionów świata zaraz pomyślą „o kochaniu inaczej”. Jako misjonarz z taką inkulturacją nadal mam duży problem.

Po Mszy świętej ludzie długo pozdrawiają się i rozmawiają ze sobą. Jest to jakby dalsza część nabożeństwa. Łatwo zauważyć, że życie religijne i społeczne łączy się tutaj bardzo mocno. Lubią czytać Pismo Święte. W każdą niedzielę takie spotkania biblijne odbywają się w różnych rodzinach. Innym ciekawym aspektem tutejszego Kościoła są różnego rodzaju grupy i organizacje religijne, które aktywnie włączają się w życie wspólnoty.

Spotkanie z parafianami w czasie koronawirusa (fot. archiwum autora)

Oczywiście wieczorem życie przenosi się do barów, restauracji i innych miejsc dobrej zabawy. Do takiej zabawy nie potrzeba dużo pieniędzy. Wystarczy dobry humor i wielu znajomych. Zambijczycy po prostu lubią być razem.

Nagle COVID-19 wkroczył w ich życie i porządnie w nim namieszał. No bo jak to możliwe pozdrawiać się bez uścisku dłoni. Bardzo często widać, jak jedna osoba wyciąga rękę do pozdrowienia, a druga chowa rękę i krzyczy: „korona, korona”. Mają zakładać maski, które niekiedy bardzo zmieniają twarz i ludzie wzajemnie się nie rozpoznają. Ci, którzy przy pozdrawianiu lubili dłużej trzymać dłonie innych, teraz nie wiedzą co mają z nimi zrobić. Prawdopodobnie takie zachowanie w Zambii jest o wiele bardziej nienaturalne i nienormalne, niż w innych miejscach na świecie, gdzie ludzie są bardziej zdystansowani.

Również Kościół i różnego rodzaju spotkania były bardzo mocno wplecione w życie tutejszych ludzi. A tu nagle w sobotę wieczorem rozchodzi się wiadomość: „od jutra kościół będzie zamknięty, nie będzie żadnych spotkań”. Ten szok trwa do dzisiaj.

Życie strasznie się zmieniło. Wielu mówi: „Gdzie jest ta Korona, co ci Chonczoli (Chińczycy) nam podesłali? Do tej pory dawali nam same podróbki, a teraz podesłali oryginał”.

Roman Janowski SVD, Zambia
Za: Komunikaty SVD