Z cyklu "Zamyślenia (nie tylko) misyjne"
Jesienne nastroje prowokują do podsumowań pierwszego półrocza naszej pracy i posługiwania. Z drugiej strony rozpoczęty rok szkolny i katechetyczny każe nam spojrzeć na najbliższą przyszłość, która napełniona jest wieloma niewiadomymi.
Wydaje się, że żyjemy w zupełnie innym świecie aniżeli ten nasz, który dobrze znaliśmy z poprzednich lat. Wiele rzeczy stało się nietypowe, nowe, do czego nie byliśmy przygotowani, także jako ludzie Kościoła. A wszystko w związku z wizytą niezapowiedzianego i niechcianego gościa, jakim stał się koronawirus.
Coraz bardziej staje się dla nas jasne, że nadal nie tylko nie zamierza on opuszczać naszej codzienności, ale wydaje się, że jeszcze bardziej się zadomawia. W niektórych regionach Rosji do tej pory obowiązuje jeszcze zakaz spotkań modlitewnych w kościołach i kaplicach i jedyną formą komunikacji z wiernymi pozostają wideotranslacje.
Bez spowiedzi świętej i Komunii – nasi wierni zmuszeni są czekać na jakiś przychylny znak władz administracyjnych. Dotyczy to także i Cerkwi prawosławnej. Utrzymujące się napięcie i strach „zdziesiątkowały” nasze wspólnoty. Tam, gdzie wydano zgodę, ludzie z trudem powracają do niedzielnej mszy świętej i innych praktyk religijnych. Tym bardziej, że dyspensa od obowiązku niedzielnej mszy świętej wciąż jest przez biskupów podtrzymywana.
Wielu z posługujących kapłanów i braci, których epidemia zastała poza granicami, nie może wrócić do swoich parafii. Żyją oczekiwaniem, aż granice zostaną ponownie otwarte. Niektórzy odczytują to jako znak, że widocznie czas ich posługiwania na Wschodzie dobiegł końca. Letni wypoczynek dzieci i młodzieży w formie tzw. wakacji z Bogiem, gdzie obok wypoczynku realizowany był i program duchowy – został w całości odwołany. Dni młodzieży, wspólne pielgrzymowanie i inne projekty wzmacniające poczucie przynależności do rodziny kościelnej nie mogły się odbyć. I to bardzo zasmuca, gdyż są to niezwykle ważne elementy formowania młodych chrześcijan.
Tymczasem rozpoczął się już nowy rok szkolny. Lekcje religii – zajęcia w niedzielnych szkółkach parafialnych – pozostają pod znakiem zapytania. Rodzice z lękiem prowadzą swoje pociechy na dodatkowe zajęcia i spotkania, by nie nabawić się choroby. Zrozumiałe kontrole służb sanitarnych i troska o zachowanie niezbędnej higieny rodzi wiele dodatkowych trudności i napięć, zwłaszcza gdy spełnienie przepisów i norm nie jest takie proste.
Troska o biednych – dokarmianie tych najbardziej potrzebujących – w wielu miejscach jest zakazane. Co przecież nie oznacza, że przestaną pukać do naszych drzwi, „nakarmieni” prostą dyrektywą sanitarną. Niepokój o przyszłość rodzą i wydarzenia na Białorusi, rozgrywające się na naszych oczach.
Z drugiej jednak strony ta nowa sytuacja popchnęła nas w stronę poszukiwań rozwiązań pastoralnych, jakich dotąd nie znaliśmy, czy niedostatecznie staraliśmy się je poznać i wykorzystywać. Pojawiło się wiele inicjatyw ewangelizacyjnych, wykorzystujących środki społecznego przekazu. Internet został nasycony Bożym Słowem jak nigdy dotąd. Regularne transmisje mszy świętych i innych nabożeństw, rekolekcje, katechezy dla dzieci i dorosłych i pogłębiona lektura Pisma Świętego w sieci stały się codziennością i wielu ludzi właśnie w ten sposób pogłębiło swą wiedzę religijną i wiarę, odkrywając zupełnie nieznane dla siebie przestrzenie modlitwy.
Tworzą się nowe więzi między ludźmi i choć odbywa się to w wirtualnym świecie, to jednak bardzo pomagają one wszystkim tym, których dotknęła samotność, choroba i niemoc. Pojawiają się grupy modlitewne łączące ludzi z różnych krajów i nawet kontynentów. Wymiana myśli, idei, a także wszelkiego rodzaju porad i sugestii sprawiła, że staliśmy się sobie bliżsi. Wiemy o sobie więcej, troską otaczamy już nie tylko najbliższych – ale czasami zupełnie obcych i przypadkowych ludzi.
Dokąd Opatrzność nas prowadzi? Jedno jest pewne – nic się nie dzieje bez woli Bożej. I skoro Bóg zezwolił, abyśmy stanęli przed tym wyzwaniem, to z pewnością nie dlatego, by nas upokorzyć i uzmysłowić nam naszą małość, ale przede wszystkim po to, by wyprowadzić jakieś dobro - tak w wymiarze indywidualnym, jak i ogólnoludzkim oraz kościelnym.
Mając na uwadze misyjny charakter naszego posługiwania, pytamy się więc pokornie - czego od nas oczekujesz, Panie? I wydaje się to bardziej właściwe i twórcze aniżeli rozpatrywanie wszystkich nieszczęść czy niewygód, jakie niechciany gość nam zafundował.
Jakub Błaszczyszyn SVD, Rosja
za: Wieści ze Wschodu (nr 33 - jesień 2020)