Tegoroczna uroczystość świętych Archaniołów (29 września) okazała się dla Polskiej Prowincji SVD wyjątkowa. Obsługiwana przez werbistów Parafia pw. św. Michała w Wierzbowcu w Ukrainie została wyniesiona do rangi sanktuarium diecezjalnego. Przy okazji zdaliśmy sobie sprawę, że będzie to jedyne sanktuarium w prowincji. Nie pierwsze, ale obecnie, jedyne. Sprawa jest o tyle ciekawa, że cześć św. Michała bardzo dobrze wpisuje się ducha werbistowskiego.
Wiadomo, że św. Arnold „wielkim czcicielem św. Archanioła Michała był”. Pierwszy dom misyjny i pierwsza drukarnia właśnie jemu były poświęcone. Dlaczego akurat jemu?
Arnold Janssen, gdzieś w sierpniu, czy na początku września 1874 roku, ostatecznie podjął wyzwanie założenia seminarium misyjnego. Wiadomo, że nie można tego było zrobić w Niemczech, dlatego zwrócił się o pozwolenie do biskupa Roermond w sąsiedniej Holandii o zgodę na założenie seminarium na terenie jego diecezji. Kiedy już ją otrzymał, to zaczął szukać odpowiedniego miejsca. Znalazł je w miejscowości Tegelen. W wigilię uroczystości świętych Archaniołów złożył ślub św. Michałowi, że jeżeli uda mu się kupić działkę, to powstały na niej dom poświęci właśnie jemu.
Działki w Tegelen Arnold ostatecznie nie kupił, ale po kilku miesiącach okazało się, że jest do nabycia gospoda z gospodarstwem w położonej 2 km dalej miejscowości Steyl. Założyciel okazał się wierny swoim obietnicom i patronem pierwszego domu misyjnego uczynił św. Michała.Po pięciu miesiącach od otwarcia domu misyjnego, powstała w nim drukarnia, która również została poświęcona św. Michałowi.
O. Sylwester Grabowski SVD składa podpis na dekrecie ustanawiającym nowe sanktuarium (fot. Agnieszka Karpiak)
Ciekawa jest motywacja, która kierowała św. Arnoldem. Miał on świadomość, że dzięki drukarni zaczną rozprzestrzeniać się po świecie treści religijne, skłaniające ludzi do dążenia po ścieżkach Bożych, co koniecznie wywoła reakcję ze strony wroga zbawienia ludzkiego. Nasz Założyciel wyraził to w krótkich słowach: „A o walkę już się szatan postara”.
To bardzo ciekawa sprawa. Często mówi się, że Arnold Janssen „miał szczególne nabożeństwo do aniołów”, ale rzadko zwraca się uwagę na to, że miał w tym jakiś konkretny cel.
Wracając do Wierzbowca. Po raz pierwszy byłem tam, kiedy nasze parafie w Ukrainie należały jeszcze do Regii Ural, gdzieś w odległym 2004 roku. Dla tych, którzy nie znają tego miejsca wyjaśnię tylko, że Wierzbowiec to miejscowość licząca kilkuset mieszkańców, położona w uroczym, szerokim jarze. Sceneria nieco sienkiewiczowska.
Katolików jest tam mało, w niedzielę przychodzi na mszę kilkadziesiąt osób. Ale kościół jest historyczny i jego ściany niejedno już widziały. To tu, na przykład, brała ślub muza romantyzmu Delfina z Komorowych Potocka. Inna pamiątka to okopy z 1919 roku. Znajdują się one górnych częściach jaru – to pozostałość po przemarszu wojsk polskich na Kijów.
Msza św. w Wierzbowcu z okazji wręczenia wspólnocie parafialnej dekretu papieskiego (fot. archiwum parafii w Wierzbowcu)
CZYTAJ TAKŻE: Werbistowska parafia wyróżniona dekretem papieskim
W czasach komunistycznych parafia wierzbowiecka miała dosyć dużo szczęścia, bo nie została zamknięta. Posługiwał w niej między innymi bohaterski kapłan, ks. Józef Kuczyński. Sowiecka władza pozwalała niekiedy na funkcjonowanie kościołów, szczególnie, jeżeli były one oddalone od większych ośrodków miejskich. Ta ciągłość nadaje miejscu szczególne, sakralne znaczenie. W 1992 roku do Wierzbowca zawitał o. Grzegorz Konkol, który napisał biografię tego bohaterskiego kapłana. Przybył tam na zaproszenie sióstr SSpS, które jako pierwsze rozpoczęły posługę w Wierzbowcu.
Udało mi się być w Wierzbowcu kilkakrotnie. Zastępowałem nawet przez miesiąc ówczesnego proboszcza, o. Luisa Talacza – werbistę, Brazylijczyka ukraińskiego pochodzenia. Jest to o tyle ważne, że miałem możliwość porównania ówczesnego stanu parafii z obecnym.
Wiele się zmieniło. Obecny proboszcz, o. Wojciech Żółty SVD, włożył w urządzenie infrastruktury parafialnej wiele serca. Co do tego nie może być wątpliwości. Oprócz kościółka i znajdującego się w jego bryle niewielkiego mieszkanka dla kapłana, ważną rolę w Wierzbowcu spełnia ośrodek oazowy. W ostatnim roku pięknie spędziło tam czas ok. 700 dzieci i młodzieży. Kiedyś były to bardzo proste, letnie baraki. W ostatnich latach ośrodek został rozbudowany i może już oferować pobyt nie tylko dla oaz, ale również dla innych rekolekcji. Tuż przed naszym przyjazdem odbywały je tam siostry eucharystki.
Od lewej: o. Sylwester Grabowski SVD, prowincjał, o. Wojciech Żółty SVD, proboszcz w Wierzbowcu i br. Jacek Dettlaff SVD, ekonom Polskiej prowincji SVD (fot. Agnieszka Karpiak)
Według świadectwa o. Wojciecha, droga do stworzenia sanktuarium trwała kilka lat. Grunt pod jego stworzenie został przygotowany szczególnie podczas trwania w ukraińskim kościele „Roku św. Michała”, podczas którego kościół w Wierzbowcu stał się jednym z kościołów odpustowych.
Czy jednak są jakieś perspektywy rozwoju tego sanktuarium? Choć wspólnota miejscowa sama w sobie jest mała, to jednak Wierzbowiec cieszy się pewną popularnością. Na uroczystość otwarcia sanktuarium przyjechało ponad 800 osób, wśród nich ponad 30 kapłanów i dwóch biskupów. To niemałe zaskoczenie, jeżeli weźmiemy pod uwagę okoliczności wojny, wcale nie tanią benzynę i dosyć wyboiste miejscowe drogi.
Módlmy się, aby Pan Bóg błogosławił temu miejscu, a święty Michał Archanioł wspomagał w walce ze złem!
Dariusz Pielak SVD
Tekst za: Komunikaty SVD