Ojciec Święty w orędziu na Światowy Dzień Migranta i Uchodźcy pisze: „Każdy cudzoziemiec, który puka do naszych drzwi jest okazją do spotkania z Jezusem Chrystusem, utożsamiającym się z cudzoziemcem przyjętym lub odrzuconym każdej epoki”. Sytuację możemy odwrócić.
A czy my możemy być tymi, którzy pukają do drzwi migrantów, którzy już są w naszym kraju? Na taki pomysł wpadła pani Ewa Wrzeszczyńska, katechetka ze szkoły im. św. Jana Pawła II w Wielkim Komorsku w woj. kujawsko-pomorskim.
Wraz z kilkunastoosobową grupą V i VI klasistów postanowiła przyjechać do Warszawy, aby zobaczyć, jak żyją tutejsi migranci. W tym celu pani Ewa skontaktowała się najpierw z werbistowskim Centrum Migranta Fu Shenfu, prosząc o pomoc w przygotowaniu wycieczki. O. Jacek Gniadek SVD, dyrektor Centrum, wpadł również na pomysł zorganizowania spotkania w szkole w Mrokach, w której uczy się spora grupa obcokrajowców. I tak powstał plan dwudniowej wizyty.
W poniedziałek 13 listopada pojechaliśmy do Centrum Marywilska. Jest to jedno z warszawskich centrów handlowych, gdzie pracuje liczna grupa migrantów, głównie Wietnamczyków. Młodzież szkolna przyglądała się pracy migrantów, zwiedzała ich stoiska, robiła drobne zakupy. Była to dla nich świetna okazja, aby zetknąć się z odmiennością drugiego człowieka.
Robienie zakupów nie jest wielką sztuką, ale handlowanie z kimś, kto nie zna dobrze twojego języka, a do tego przyzwyczajony jest do trochę innej sztuki handlu, jest już pewnym wyzwaniem. Przykład? Jeden z uczniów pytał się o cenę butów. Chciał znać tylko cenę i nie zależało mu na ich zakupie. Sprzedający Wietnamczyk nie zrozumiał jego intencji. Myślał, że to początek pertraktacji. Zachęcał do przymierzenia, zapewniając, że da dobrą cenę. Trochę to trwało zanim się wzajemnie zrozumieli. Młody chłopak nie wykorzystał okazji i butów nie kupił. Za to jego koleżanka już tak. Wieczorem mogła się wszystkim pochwalić nowymi butami… za pół ceny.
Ale oni śpiewają! Nic nie rozumiałam, ale byłam pod wielkim wrażeniem - taka była reakcja pani Ewy po Mszy Świętej sprawowanej w kaplicy przy hali na Marywilskiej, gdzie gromadzą się wietnamscy katolicy na niedzielnej Eucharystii. I wszyscy przystępują do Komunii Świętej - dodała druga nauczycielka, pani Mirosława Danielewicz. Choć kaplica jest dość ciasna dla samych Wietnamczyków, skromne warunki nie przeszkodziły, żeby zaprosić grupę polskich uczniów na wspólną modlitwę.
Następnego dnia, we wtorek 14 listopada, odbyło się spotkanie w Zespole Szkół Publicznych w Mrokowie, koło Warszawy. Aż 20% uczniów uczęszczających do tej szkoły stanowią obcokrajowcy, pochcodzący z 9 różnych krajów. Niewiele placówek edukacyjnych w Polsce ma tak liczną grupę uczniów spoza Polski.
Szkoła przygotowała bardzo ciekawe spotkanie z mocnym akcentem azjatyckim. To właśnie stamtąd, konkretnie z Chin i Wietnamu, pochodzi większość obcokrajowców. Część z nich ubrana była w swoje narodowe stroje. Z boku wystawiono niektóre ich prace artystyczne. Podczas godzinnego spotkania w szkolnej bibliotece młodzi z Wielkiego Komorska uczyli się liczyć po chińsku i wietnamsku, była też próba kaligrafii kilku chińskich znaków.
Styczność z inną kulturą, tak inną od naszej, była dla uczestników wycieczki doświadczeniem niezwykle ubogacającym. Pozwoliło im przekonać się na własne oczy, że świat jest różnorodny i ma różne oblicza.
Wraz z ludźmi, którzy migrują, migrują także ich kultury. Migranci pukają do naszych drzwi, gdyż widzą u nas szanse na lepsze życie. Jednocześnie zapraszają nas do wzajemnego poznawania siebie. W ten sposób Chrystus może być przyjęty, żyjący w nich i nas, choć na różne sposoby.
Krzysztof Malejko SVD
Więcej fotografii na stronie www.migrant.pl