Diecezja Dundo w Angoli, gdzie pracuje 2 werbistów, zakupiła motocykle przeznaczone dla katechetów. Dwa z nich zostały przeznaczone dla katechetów z Lubalo, jeden dla katechety z Cuilo, jeden dla siostry Emilii, katechetki z Dundo i jeden do internatu Tiago Brendel.
Zakup pojazdów był możliwy dzięki wsparciu polskich kierowców i ich rodzin, którzy włączyli się w werbistowską Akcję św. Krzysztofa 2020.
Motocykle z Cuilo i Lubalo otrzymali katecheci z lepszym przygotowaniem katechetycznym, którzy są odpowiedzialni za kilkanaście wspólnot i często też są nadzwyczajnymi szafarzami Komunii świętej. Udzielają jej zawsze po nabożeństwie Słowa Bożego - pisze z Dundo o. Edward Sito, koordynator projektu.
Diecezji Dundo na północy Angoli powstała dopiero 20 lat temu. Obejmuje obszar 103 tys. km2, czyli mniej więcej 1/3 terytorium Polski. Zamieszkuje ją około miliona osób, w tym około 20-30% katolików. Pracuje wśród nich 12 księży i 17 sióstr zakonnych. Diecezja jest podzielona na 13 parafii, z których każda posiada wiele stacji bocznych. Do najdalszej parafii, która jest oddalona 750 km od Dundo, trzeba jechać około dwóch dni lub 16-20 godzin.
Ponieważ w diecezji pracuje bardzo mało misjonarzy, katecheza spoczywa na barkach katechetów - pisze o. Sito. - Parafie lub misje w interiorze posiadają bardzo dużo małych wspólnot. Na przykład, parafia z Nzaje posiada 38 wspólnot, natomiast parafie Lubalo i Caungula ponad 100. Jest zatem rzeczą niemożliwą, aby misjonarz przynajmniej raz w roku odwiedził każdą wspólnotę.
Parafie w diecezji Dundo są podzielone na rejony, za które są odpowiedzialni katecheci. Liczba wspólnot pozostawionych pieczy katechetów zależy od misji i liczby mieszkańców danej wioski. Generalnie każdy katecheta odpowiada za 10-20 wspólnot, które odwiedzają przynajmniej 3 razy w roku.
O. Edward Sito SVD z s. Emilią Mandavela i jej nowym motocyklem (fot. archiwum Edwarda Sito SVD)
O. Sito wyjaśnia, że najlepszym czasem na wizytę katechetów i misjonarzy we wspólnotach katolickich jest pora deszczowa. Ale wiąże się to z poważnymi problemami z dojazdem. Dlatego właśnie motocykle sprawdzają się doskonale.
W naszym rejonie większość mieszkańców trudni się rolnictwem i kopaniem diamentów, zatem w porze deszczowej deszczowym można spotkać katolików w wioskach - pisze misjonarz w swoim liście. - Jednak w tym czasie drogi są raczej nieprzejezdne, dlatego jedynym środkiem transportu staje się motor. Musi też być w miarę lekki, gdyż jeśli ugrzęźnie w błocie, można go stosunkowo łatwo podnieść lub wypchać.
Czytaj list o. Edwarda Sito SVD
Motocykle zakupione dla diecezji Dundo zostały prawie w całości sfinansowane z darowizn polskich kierowców i ich rodzin, którzy włączyli się w ubiegłoroczną werbistowską Akcję św. Krzysztofa, organizowaną przez Referat Misyjny Księży Werbistów w Pieniężnie. Niewielką część funduszy zgromadziły lokalne parafie.
W projekcie, który przedstawiłem prosiłem o zakup 4 motocykli. W międzyczasie poprosiłem lokalne wspólnoty, żeby też się zmobilizowały i spróbowały znaleźć część finansowania - wyjaśnia o. Edward. - Chodziło mi o to, by powoli zmieniać tok myślenia paternalistycznego, zgodnie z którym misjonarz kupi, da, ofiaruje. Chciałbym, aby lokalni katolicy powoli czuli się współodpowiedzialni za swój kościół i swoją wspólnotę.
Katecheta Domingos Tendende, który pracuje w Lubalo (fot. archiwum Edwarda Sito SVD)
Nowe motocykle bardzo ułatwią katechetom dotarcie do swoich wspólnot. Na przykłąd katecheta Domingos Tendende pracuje w Lubalo. Do Dundo musi jechać z 10-14 godzin dobrym samochodem. Z kolei katecheta Joaquim Tchitunguia, pracuje w Cuilo. Ma 38 wspólnot mniejszych, które w miarę często odwiedza. Natomiast s. Emilia Mandavela, należąca do lokalnego Zgromadzenia Sióstr Pocieszenia, jest przełożoną 4-osobowej wspólnoty sióstr w Dundo. Pracuje w domu biskupim i jest nauczycielką. W soboty uczy katechezy lub prowadzi chór kościelny. Do miejsc swojej posługi musi dojeżdżać nawet kilkanaście kilometrów. (ADM)