Nie wiem, czy macie podobne doświadczenie, ale jeśli o mnie chodzi, to w gronie najbliższych bardzo rzadko nazywano mnie po imieniu; w dzieciństwie wołano mnie „Zeflik”, w seminarium – ze względu na moje już wtedy szpakowate włosy – nazywano mnie „Dziadkiem”, także moi przełożeni. „Dzidkiem” nazywają mnie wszyscy polscy misjonarze i misjonarki w Ghanie, Kokombowie zaś Njadzia san (Droga Naszych Przodków), a obecnie określają Father Late (Ojciec Spóźnialski).
Kiedy pierwszy raz usłyszałem mój nowy pseudonim, nie byłem najszczęśliwszy z tego powodu. Jednak, niestety, taka jest prawda: naprawdę stałem sie Father Late. Nawet tekst, który piszę dzisiaj, powinienem napisać przed rokiem, ale tyle spraw się wydarzyło w moim życiu w zeszłym roku, że nie miałem czasu donieść o naszej „katedrze” z Jamboni.