W lutym, będąc jeszcze w Panamie, dowiadywałem się o pierwszej fali uchodźców z Ukrainy, czytając jedynie wiadomości w mediach. Internet informował o wielu pięknych inicjatywach i formach pomocy, których doświadczali ludzie uciekający przed okrucieństwem wojny do Polski.
Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że kilka miesięcy później ze względów zdrowotnych będę musiał wrócić do Polski. Nie wiedziałem również, że podejmę pracę wśród uchodźców w ośrodkach recepcyjnych znajdujących się w Przemyślu oraz niedalekich Bieszczadach.