Błogosławieństwo Boma w kulturze Masajów jest odpowiednikiem znanego nam błogosławieństwa domu. Boma to zagroda składająca się z jednego do pięciu domostw. Liczba budynków wynika z poligamicznej struktury społeczeństwa Masajów. Na przykład mężczyzna z 4 żonami będzie miał 4 domostwa w obrębie tego samego Boma. W centrum zagrody znajduje się schronienie dla owiec i to ono stanowi centrum społeczno-ekonomicznego życia mieszkańców.
Na Madagaskarze koronawirus pojawił się z ostatnimi wpuszczonymi samolotami. Szkoły były zamknięte na jakiś czas, kościoły również. Teraz powoli wszystko wraca do normy. Mój biskup już dzień przed ogłoszeniem możliwości swobodnego poruszania się, szykował łódkę, żeby odwiedzić wspólnoty na północy diecezji. Teraz przygotowuje program, żeby trzy miesiące, które spędził bez wizyt, zmieścić w jednym miesiącu.
Ostatnią „normalną” Mszę Świętą odprawiałem w mojej parafii 15 marca. Kościół pod wezwaniem San Salvador w Leondale, w Johannesburgu, był pełen – ponad 500 katolików. Już wtedy wszyscy przeczuwali, że zbliża się jakaś zmiana.
Tego samego wieczoru rząd ogłosił zamknięcie kraju z powodu epidemii, a arcybiskup zwołał spotkanie wszystkich kapłanów archidiecezji. Wtedy jeszcze rząd pozwalał na zgromadzenia religijne, ale tylko do 100 osób.
Pandemia COVID-19 zmieniła bieg wielu rzeczy, niemalże na całym świecie. Pod tym względem życie w Zambii nie należy do wyjątków.
Jedni przechodzą ten szok kulturowy i społeczny w wielkim stresie, inni są całkowicie zagubieni. A są i tacy, którzy żyją nadal w starym systemie, tak jakby nic się nie stało. Tylko policja i służba odpowiedzialna za nowy porządek rzeczy zmusza ich do nowego świata.
Na Tajwanie werbiści podejmują wiele inicjatyw i prac. Parafie są małe, jeśli mierzyć je liczbą katolików przychodzących do kościoła czy należących formalnie do parafii. Z drugiej jednak strony są całkiem spore, jeśli weźmie się pod uwagę olbrzymią liczbę niechrześcijan dookoła.
Wynika z tego, że parafie tutaj nie mogą być ograniczone do zwyczajnych form duszpasterstwa, które oczywiście są niezbędne, ale muszą poszukiwać dróg dotarcia do ludzi nie należących do Kościoła. Dotyczy to tym bardziej działalności edukacyjnej.
Żyjemy w dziwnych czasach, kiedy cały świat boryka się z tym samym problemem. Obojętnie na jakim kontynencie, czy na jakiej wyspie żyjesz i pracujesz, i tak jesteśmy wszyscy zjednoczeni.
Zazwyczaj jak pojawiają się jakieś kryzysy, trzęsienia ziemi, wybuchy wulkanów, wojna, zamieszki, czy mała epidemia, to łączymy się ze współbraćmi w danym rejonie, gdzie kryzys się pojawił. A teraz praktycznie wszyscy jesteśmy w podobnej sytuacji – strachu i niepewności.
22 marca wszystko tutaj się zmieniło. Wprowadzono stan wyjątkowy wraz ze wszystkimi jego ograniczeniami. W pewien sposób nawet dziękuję Bogu, że należę do pokolenia stanu wojennego. Chyba łatwiej znoszę obecność czołgów i wozów bojowych z karabinami maszynowymi wycelowanymi w przemieszczających się ludzi. Niestety nie wszyscy to tak przeżywają. Wzrasta napięcie społeczne, szczególnie wśród młodzieży.
Sytuacja związana z koronawirusem dotknęła również chrześcijan i katolików na Kubie. Aż do wprowadzenia kwarantanny mogliśmy prowadzić nasze normalne zajęcia i działania. Wierni mogli normalnie uczestniczyć we Mszy św. i nabożeństwach Drogi Krzyżowej. Momentem przełomowym było wprowadzenie przez rząd zakazu zgromadzeń publicznych. Ten zakaz dotyczył również naszych zgromadzeń liturgicznych w świątyniach i kaplicach.